LX8M. CQWW DX CW 2008

Dlaczego Luksemburg

Plan wyjazdu wyjazdu do Luksemburga pojawił się na początku ostatniego kwartału roku 2008. Początkowo chcieliśmy odwiedzić Liechtenstein – miejsce atrakcyjne zarówno turystycznie jak i pod względem krótkofalarskim. Mimo że kilka miesięcy wcześniej zaczęliśmy „załatwiać” QTH, okazało się, że jest to niestety za późno. Nie wszystkie domki, które można wynająć w HB0 są czynne w okresie zimowym. Znaleźliśmy kilka wolnych miejsc, ale w lokalizacjach, gdzie trudno by było zainstalować anteny.

Jednakże nasz zespół (SP5HNK, SP5OXJ, SP5UAF, SQ6MS) był mocno zdeterminowany, aby zorganizować contestowy zagraniczny wyjazd, dlatego nie zrezygnowaliśmy, ale jedynie zmieniliśmy plany i postanowiliśmy spróbować znaleźć miejsce w Luksemburgu. Tomek SP5UAF i Donata SP5HNK pracowali z Luksemburga w 2002 roku razem z przyjaciółmi (był to wyjazd na SP DX Contest). Za pośrednictwem Joela LX1ER, którego wtedy poznaliśmy, próbowaliśmy wynająć to samo QTH co w 2002 roku czyli domek należący do Scouts of Wiltz: QTH wyposażone w kratownicę i antenę TH7DXX. Okazało się jednak, że obecnie właściciele tego miejsca życzą sobie dość dużo pieniędzy za wynajem, a dodatkowo pobierają stosunkowo wysoką opłatę za możliwość korzystania z anteny oraz zużycie energii elektrycznej. W rezultacie cena jest dość wysoka. Domek jest dwudziesto-osobowy i przy takiej ilości osób
(dwa skautowe zastępy) koszt rozkłada się dość rozsądnie, ale przy czterech osobach wygląda to zupełnie inaczej.

Joel LX1ER zaproponował nam inne QTH – sprawdzone miejsce, z którego wcześniej pracowały dwie krótkofalarskie wyprawy. Miejsce jest położone w miejscowości Poul, znajdującej się kilka kilometrów od miasta Vianden. Właścicielka QTH prowadzi nowoczesne gospodarstwo, posiada dość dużą ilość gruntów, a dodatkowo pobudowała pięć małych domków, które wynajmuje turystom. Jak się później dowiedzieliśmy są to głównie turyści z Holandii, którzy chętnie przyjeżdżają tam latem.

Po informacji otrzymanej od Joela praktycznie natychmiast podjęliśmy decyzję, że jedziemy do Luksemburga. Joel dokonał dla nas rezerwacji i jednocześnie dał nam znać, że w zawodach będziemy mogli używać znaku LX8M, który znajduje się w jego dyspozycji.

Sprawy organizacyjne

Kilka dni po dokonaniu rezerwacji domku w Poul, otrzymaliśmy od Joela LX1ER informację, że praktycznie w to samo miejsce wybiera się zespół krótkofalowców niemieckich. Szybko uzgodniliśmy, że nie będziemy sobie robić konkurencji lecz połączymy siły i stworzymy jeden zespół.

Praktycznie codziennie kontaktowaliśmy się wszyscy via e-mail, ustalając jakie urządzenia w sumie zabieramy. Nasza długa lista sprzętu została sporządzona już na etapie planowania wyjazdu do HB0. Stopniowo stawała się coraz dłuższa.

Wśród zabieranego przez nas sprzętu znalazł się spiderbeam, Vertical R7, Inverted L na 160/80m oraz kilka kilometrów linki antenowej, kilka kilometrów koncentryka, kilka kilometrów sznurka na odciągi, maszt wojskowy o wysokości 10m, dwie tyczki fiberglass o wysokości 12m, trzy tyczki o wysokości 8m oraz przygotowane wcześniej przez Maćka SQ6MS anteny odbiorcze: 2el K9AY oraz beverage (z prętami do uziemienia, przełącznikiem antenowym itd.).

Jeśli chodzi o sprawy sprzętowe zabraliśmy ze sobą FT-1000MP, IC756PRO, TS-850S. IC-7000 (jako radio zapasowe) oraz dwa wzmacniacze mocy rzędu 600 – 700W mocy wyjściowej. Poza tym oczywiście ogromna ilość osprzętu niezbędnego do zorganizowania pracy stacji (lutownice, filtry-ferrytowe, manipulatory, kabelki, rozgałęziacze, router sieciowy, kable sieciowe itd.).
Wśród zabieranych przez nas przedmiotów znalazło się także wyżywienie dla naszej ekipy.

Podróż

Nasza podróż wiodła z Warszawy, przez Łódź i Wrocław. Wyruszyliśmy w poniedziałek 24 listopada około godziny 22:15 czasu lokalnego.

W Łodzi na chwilę spotkaliśmy się z Przemkiem SP7VC, który pożyczył nam tyczkę fiberglass 12m oraz antenę inverted L na 160/80m sprawdzoną w bojach na VP2V.

We Wrocławiu skompletował się cały polski zespół oraz doszło wiele kolejnego sprzętu i rzeczy. Postanowiliśmy zrezygnować z zabierania niektórych elementów wyposażenia (później okazało się, że rzeczywiście nie były potrzebne). Samochód i tak mocno „przysiadł”, ale jak się miało okazać – dzielnie i bezproblemowo zniósł podróż.

Z Polski wyjechaliśmy przez przejście graniczne w Zgorzelcu, a później już autostradą prosto do Luksemburga. Mieliśmy szczęście, że droga cały czas (mimo miejscami sypiącego śniegu) była sucha. Po kilku postojach, we wtorek późnym popołudniem dotarliśmy do Vianden, gdzie oczekiwał na nas Joel LX1ER. Dalej już on poprowadził nas do Poul.

Pierwsze łączności

W Poul przywitał nas Bart LX2HB oraz właścicielka QTH – niezwykle miła i życzliwa osoba.

Rozładowaliśmy sprzęt i nieco zorganizowaliśmy się w naszym domku. Jak można się domyślać, po pokonaniu niemal 1500 kilometrów w
samochodzie nie jest się zbyt wypoczętym, ale jak tutaj nie rozpocząć nadawania na pasmach… Na jedno z drzew zarzuciliśmy longwire (około 20m drutu) i podłączyliśmy do IC-756PRO spiętego ze skrzynką antenową AH4. Korespondentów mieliśmy bardzo dużo – głównie z Europy, w tym wiele stacji z Polski.

Przygotowanie stacji do zawodów

Od środy od rana wzięliśmy się ostro do pracy. W pierwszej kolejności postawiliśmy inverted L na 160m (10 przeciwwag). Maciek
SQ6MS zainstalował K9AY – antena zoptymalizowana na 80 metrów. Zaczęliśmy także składać spiderbeam’a. Tutaj uwaga dla przyszłych
użytkowników anteny: antena jest bardzo dobra i w pracy spisuje się znakomicie, ale nie należy liczyć na to, że złoży się ją w kilka godzin, szczególnie jeśli robi się to pierwszy raz.

Około południa w środę przyjechał Matthias DK4WD i przywiózł swój sprzęt.

W nocy ze środy na czwartek nadawaliśmy na 160m i słuchając na K9AY (zoptymalizowanej na 80m). LX/SP5UAF i LX/SQ6MS nawiązali kilkaset QSO, w tym około setki stacji z USA i Kanady. Jacek LX/SP5OXJ swój antenowy czas w dużej mierze poświęcał na pracę emisjami cyfrowymi.

Część sprzętu przywiezionego z Polski
Antena K9AY. W czwartkowy ranek doskonale widoczna dzięki szadzi

W czwartek dojechał Daniel DL5SE… My przywieźliśmy ze sobą dużo sprzętu, ale Daniel przywiózł jeszcze więcej. Przyjechał samochodem VW furgonetką – wyładowaną po brzegi sprzętem krótkofalarskim.

Kontynuowaliśmy prace antenowe. Przy tym właściwie wszystko się samo układało – nikt nikomu nie mówił, co kto ma robić itd. Ustaliliśmy tylko mniej więcej, gdzie będą stać poszczególne anteny i wszyscy intensywnie pracowali. Jeśli ktoś skończył jakiś jeden temat, brał się za następny albo pomagał komuś, kto akurat robił coś wymagającego więcej wysiłku.

Donata SP5HNK w tym czasie cały czas była w domku. My wpadaliśmy co jakieś dwie godziny do domku i zawsze mieliśmy jakiś ciepły posiłek, herbatę, kawę czy grzane wino. Nie było co prawda zbyt zimno (w ciągu dnia około zera C) i na zewnątrz cały czas byliśmy w ruchu, ale mimo to organizm trochę się wyziębiał, wiec te wizyty w domku były zbawienne dla naszego zdrowia.

W piątek przed zawodami dojechał do nas jeszcze Alex DK8FD. Pisał wcześniej, że nie będzie mógł przyjechać w takim terminie, aby
nam pomóc – taka sytuacja w QRL. Nie było z tym jednak żadnego problemu.

Prace antenowe zakończyliśmy w piątek wieczorem przed zawodami.
Zbudowaliśmy stację o następujących parametrach:

  • Inverted L na 160m (10 radiali)
  • Vertical na 80m (10 radiali)
  • 2el Vertical na 40m (po 12 radiali w każdym elemencie), z
    przełączaną kierunkowością)
  • spiderbeam na wysokosci 12m
  • spiderbeam na wysokosci 8m
  • vertical R7
  • 2xK9AY na 80m
  • 4 x beverage (najdłuższy 350m na JA)

Anteny odbiorcze były w pełni przełączane z trzech stanowisk. Dan DL5SE przywiózł splittery, dzięki którym mogliśmy ze wszystkich anten odbiorczych korzystać niezależnie i równolegle na trzech stanowiskach (160, 80 i 40 metrów).

„Polski” spiderbeam
2el Vertical na pasmo 40m
Widok na QTH. Zajmowaliśmy domki widoczne z prawej strony (jeden widoczny tylko w połowie). Z lewej strony 2el vertical na 40m (trochę słabo widoczny), a następnie dwie anteny spiderbeam. Na pierwszym planie vertical na 80m. Z tyłu domków znajdowała się antena R7. Dalej na prawo znajdował się inverted L na 160m (nie widoczny na fotografii, antena najbardziej oddalona od stacji).
Beverage „japoński”

Mieliśmy na wyposażeniu także filtry Dunestar przywiezione przez nas i przez Niemców. Oczywiście połączenie wszystkiego wymagało dużej ilości koncentryka i kabli sterujących, ale na to akurat byliśmy przygotowani.

Spodziewaliśmy się, że w zawodach wystartuje stacja LX7I, która od kilku lat jest bardzo aktywna (stacja jest od kilku lat rozwijana i rozbudowywana). Nie chcieliśmy się spotkać z zespołem LX7I w jednej kategorii, dlatego postanowiliśmy pozostawić wybór kategorii na później do ostatniej chwili: rozważaliśmy w każdym razie Multi-Single lub Multi-2. Przed zawodami okazało się, że zespół LX7I startuje w kategorii Multi-2. Zatem my wybraliśmy Multi-Multi.

Do pracy w zawodach zostały przygotowane cztery stanowiska operatorskie:

  • FT-1000MP – używany głównie na 40m, ze wzmacniaczem mocy 1,2kW
  • TS-850S – używany głównie na 80 i 15m, ze wzmacniaczem mocy około 600W
  • FT-1000MP – używany głównie na 160, 20 i 10m – ze wzmacniaczem mocy około 600W
  • IC-756PRO – używany głównie na 20 i 10m – ze wzmacniaczem mocy około 700W

Do tego wszystkiego oczywiście doszła duża ilość filtrów ferytowych pozakładanych na kable (sieciowe, zasilające, kable od myszek komputerowych itd.). Ogólnie rzecz biorąc w czasie zawodów pomiędzy stacjami były niewielkie zakłócenia i można było cały czas pracować na czterech pasmach jednocześnie. Można przy tym powiedzieć, że strona techniczna organizacji stacji w dużej mierze jest zasługą Maćka SQ6MS i Daniela DL5SE.

Tak więc trzy dni poświęcone na budowę stacji były naprawdę intensywne. Może gdybyśmy wcześniej jakoś to zaplanowali… Właściwie to nawet nieco planowaliśmy, bo cały czas przed zawodami byliśmy w kontakcie via e-mail. Jednak nie znaliśmy dokładnie całej list sprzętu – tego, co każdy przywiezie. Owszem, była wspólna lista sprzętu, ale widzieć na liście a zobaczyć w działaniu to różne sprawy.

Podczas stawiania anten i przygotowywania stacji cały czasy panowały mgły albo padał śnieg. Ale na szczęście nie było mokro… Kiedy padał śnieg, temperatura była nieco poniżej zera, wiec nie mokliśmy za bardzo przebywając na zewnątrz.

W nocy ze środy na czwartek nadawaliśmy na 160m, jednocześnie słuchając na K9AY (zoptymalizowaną cco prawda na 80m), aby przetestować antenę nadawczą. LX/SP5UAF i LX/SQ6MS nawiązali kilkaset QSO, w tym około setki stacji z USA i Kanady. Jacek LX/SP5OXJ swój antenowy czas w dużej mierze poświęcał na pracę emisjami cyfrowymi.

Praca w zawodach

Stacje były zlokalizowane w dwóch domkach. Po dwa stanowiska w każdym domku. W obydwu domkach znajdowały się routery, które wzajemnie były połączone kablem sieciowym. Używalismy Win-Test – program działał bez problemu, komputery widziały się w sieci.

QTH okazało się być bardzo spokojne i „czyste” jeśli chodzi o zakłócenia (przekonaliśmy się o tym już podczas pierwszych łączności przeprowadzonych w okresie poprzedzającym zawody). Można powiedzieć, że zakłócenia są tam naprawdę minimalne. QTH jest położone stosunkowo wysoko (ok. 460m npm) w Górach Ardenach, na szczycie wzgórza.

Przed zawodami zaplanowaliśmy dla wszystkich operatorów plan pracy. Zmiany następowały co cztery godziny. Praktycznie każdy z operatorów miał w czasie zawodów dwie zmiany pod rząd (czyli praca przez osiem godzin), ale poza tym praktycznie zawsze były 4 godziny przerwy pomiędzy kolejnymi zmianami. Wszyscy skrupulatnie trzymali się grafiku ustalonego przed zawodami. Przy tym nie było przypisania do pasm (może poza 80m, gdzie w dużej mierze pracował DK4WD).

Praca w zawodach przebiegała bezproblemowo. Były awarie, ale bardzo niewielkie. Jeszcze przed zawodami został naprawiony układ przełączający kierunkowość w 2el vertical na 40m. W czasie samych zawodów dwa razy wystąpił problem z anteną ze 160m. Podczas pierwszej nocy na antenach osiadła szadź. Pod jej ciężarem tyczka podtrzymująca Inverted L na tyle się wygięła, że antena przesunęła się przewróciła. Drugiej nocy z kolei z łącznika wysunął się drut od elementu promieniującego (chyba tyczka ponownie się mocno wygięła pod ciężarem szadzi, a kiedy zaczęła się prostować, kabel się wysunął). W obydwu wypadkach miała miejsce wycieczka do anteny z latarką i narzędziami i każda z awarii została usunięta w około 10 minut. Poza tym na jeden z komputerów czasem „właziło” w.cz. – na szczęście sporadycznie.

Przez 90% czasu pracy stacja LX8M była podłączona do DX Clustera. Początkowo przez około 30 procent czasu korzystaliśmy z połączenia via Packet Radio na 70cm (do lokalnego węzła). Później jednak jakość połączenia znacznie się pogorszyła i a kolejne połączenia szybko były zrywane. Zatem po pewnym czasie zaczęliśmy korzystać z połączenia telefonicznego via GPRS. Praca była tak zorganizowana, że każdy mógł się „spełnić radiowo”, a jednocześnie miał czas na odpoczynek i posiłki. Końcowy wynik osiągnięty przez stację LX8M wygląda następująco:

       Znak: LX8M
  Kategoria: Multi-Multi
 Operatorzy: DK4WD, DK8FD, DL5SE, SP5HNK (YL), SP5OXJ, SP5UAF, SQ6MS
       Club: Bavarian Contest Club
  Pasmo   QSOs   WAZ  DXCC
   160m   1309    16   72
    80m   1867    25   99
    40m   2412    35  133
    20m   1195    32  118
    15m    243    22   75
    10m     41     3   16
  Razem:   7067   133  513
 Wynik: 7,231,324

Wynik zaliczamy na rzecz BCC (Bavarian Contest Club), ponieważ prosił nas o to Joel LX1ER, który użyczył nam na zawody znaku LX8M. Joel jest aktywnym członkiem BCC.

W zawodach na pewno zabrakło trochę „mocy” na niskich pasmach (160 i 80m). Walka o mnożniki z mocą 600 – 700W była trudna i oznaczała konieczność poświęcenia dużej ilości czasu na wołanie, a i tak często nie kończyło się to sukcesem. W rezultacie więc raczej decydowaliśmy się na wołanie CQ i „wyrabianie” z Clustera nowych stacji, które były łatwiejsze do zrobienia. Wiele mnożników samo do nas przyszło. Liczyliśmy na to – byliśmy jedną z trzech stacji z Luksemburga, które były bardzo aktywne w zawodach. Poza LX7I dość często na pasmach spotykaliśmy także LX1NO.

Na pewno mogło być lepiej na wyższych pasmach. „Niemiecki” spiderbeam był wyposażony w obrót, ale zabrakło trochę kabla sterującego i w rezultacie sterownik był umieszczony na zewnątrz, przed domkiem. Trzeba było wychodzić, aby obrócić antenę. Mogliśmy przecież to przedłużyć, bo różnych kabli mieliśmy mnóstwo, ale jakoś już zabrakło inwencji w ferworze walki. Z kolei „polski” spiderbeam był obracany ręcznie – miał przyczepiony sznurek. Początkowo mieliśmy zabrać z SP niewielki obrót, ale później z tego zrezygnowaliśmy i był to błąd. Na wyższych pasmach, gdzie kierunkowość miewa duże znaczenie, czasem czuło się, że brakuje skorygowania kierunku anteny. Pewnie można było zyskać kilka mnożników, gdyby anteny były normalnie obracane. Jeśli obracanie anteny odbywa się na zewnątrz, to jednak nie da się cały czas biegać, aby korygować (nawet jeśli jest ktoś do pomocy). To nauczka na przyszłość.

Natomiast możemy być pewni, że LX8M było jedną z nielicznych o ile nie jedyną stacją, którą w czasie zawodów odwiedził Święty Mikołaj. Na dowód przedstawiamy fotografię:

Dan DL5SE zaskoczony niespodziewaną wizytą Świętego Mikołaja. Podczas zawodów Jole LX1ER, przebrany za Świętego Mikołaja, pojawił się na stacji i dla każdego przyniósł drobne prezenty

Po-contestowe wrażenia

Praca z Luksemburga pozostawiła w nas jak najbardziej pozytywne wrażenia. Wydaje nam się, że jak na stację zbudowaną od kompletnego zera w ciągu trzech dni, udało nam się zrobić dość dużo i osiągnąć całkiem przyzwoity wynik. Tym bardziej, że cały zespół w takim składzie spotkał się po raz pierwszy.

Wydaje się, że każdy z nas miał mocną motywację do pracy w zawodach i przygotowania tego startu. Każdy z nas miał także wiele wcześniejszych doświadczeń związanych zarówno z pracą w zawodach, jak też i z organizowaniem i budowaniem lub utrzymaniem stacji. W rezultacie więc w zespole nie było nikogo przypadkowego i każdy wiedział, co i kiedy ma robić. I przede wszystkim każdy z nas chciał to wszystko robić.

Poniedziałek po zawodach. Podziękowania dla przyjaciół z Luksemburga

W poniedziałek od rana pracowaliśmy intensywnie przy demontażu stacji. To co zbudowaliśmy w ciągu trzech dni, kompletnie rozłożyliśmy i spakowaliśmy do samochodów w pół dnia. Ponownie każdy musiał przejść kilka kilometrów, zwijając kable, druty, składając maszty itp.

Spieszyliśmy się z tą pracą, bo w poniedziałkowe popołudnie cały zespół był zaproszony przez Joela LX1ER do jego QTH (miasto Michelau) na uroczysty obiad. Joel przyrządził dla nas faszerowaną rybę. Była doskonała.

Akwarystyka do druga po krótkofalarstwie pasja Joela LX1ER

Joel LX1ER jest w tej całej historii jedną z najważniejszych postaci. Mimo że sam nie pracował jako operator LX8M, to właściwie dzięki niemu w ogóle doszło do tej aktywności. Dzięki jego zabiegom zespoły niemiecki i polski nawiązały współpracę. Joel był dobrym duchem całego przedsięwzięcia. W naszym QTH pojawiał się codziennie, zawsze gotowy do pomocy i zawsze tryskający dobrym humorem.

W pierwszy dzień zawodów Joel do naszego przywiózł ogromny garnek sosu i makaronu: wszystko przyrządził w domu – było to Spaghetti Bolognese przyrządzone specjalnie dla zespołu LX8M. Ze względu na polską część zespołu nazwaliśmy je mianem Spaghetti Pol-ognese.

Drugą osobą, która okazała nam bardzo wiele pomocy był Bart LX2HB, przyjaciel Joela. Bart mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca, z którego pracowaliśmy. Cały czas pomagał nam (podobnie jak Joel) – zarówno podczas budowania stacji, jak też podczas jej demontowania. Poza pomocą podczas prac fizycznych, bezcenne było to, że można było liczyć na to, że zawsze można na niego liczyć, jeśli zabraknie klucza o jakimś rozmiarze albo okaże się, że jest potrzebna siekiera itp.

Bez pomocy naszych przyjaciół z Luksemburga na pewno nie wszystko poszłoby nam tak sprawnie.

Pożegnanie z Luksemburgiem i powrót

W poniedziałek wieczorem, po powrocie z kolacji u Joela przyszło nam pożegnać gościnne QTH. Rozmowa z właścicielką tego miejsca wskazuje na to, że jest bardzo pozytywnie nastawiona do krótkofalowców. Narobiliśmy tam dużo „szumu”, ale widać było, że ekipa ma swój konkretny cel Zaś po całej „zabawie” wszystko zostało dokładnie posprzątane. To wszystko zrobiło na niej bardzo pozytywne wrażenie. Właścicielka była przy tym zadowolona, bo w tym okresie roku nigdy nie ma chętnych na wynajem domków, a dzięki nam mogła na nich zarobić. Czyli wszyscy byli zadowoleni.

Z Poul wyjechaliśmy przy gęstej mgle i zaczynających się właśnie opadach śniegu. Niebawem opady śniegu stały się tak gęste, że przy jednoczesnym zamgleniu nie było widać krawędzi szosy. Na szczęście było to już w momencie, kiedy wyjechaliśmy z najbardziej krętych dróg Adrenów (a może się tam zakręcić w głowie, nasza polska szosa wiodąca do Morskiego Oka to przy tym „bułka z masłem”). Na szczęście w miarę poruszania się na wschód opady śniegu były coraz słabsze. W połowie Niemiec już praktycznie nie było żadnych opadów.

We wtorek rano znaleźliśmy się w Zgorzelcu. Tutaj zostawiliśmy Donatę SP5HNK. Dalej skierowaliśmy się do Wrocławia. Tym razem niestety musieliśmy przejechać przez Wrocław w godzinach szczytu, co nie należy do przyjemności. Po rozładowaniu części sprzętu i krótkim spotkaniu z Januszem SP6IXF, pożegnaliśmy się, pozostawiając we Wrocławiu Maćka SQ6MS i ruszyliśmy w dalszą drogę. Wieczorem Jacek SP5OXJ i Tomek SP5UAF dojechali do Warszawy. W międzyczasie dotarły informacje, że pozostali członkowie zespołu LX8M dotarli do domów. Zatem nasza LXpedycja szczęśliwie się zakończyła.

Podziękowania

Przy tego rodzaju przedsięwzięciach, wymagających dużej ilości sprzętu, nie można obejść się bez pomocy przyjaciół. Podobnie było także w tym wypadku. Dziękujemy następującym osobom:

  • Januszowi SP6IXF za wypożyczenie wzmacniacza mocy Acom
  • Przemkowi SP7VC za użyczenie anteny na 160m oraz tyczki fibergalss 12m
  • Jankowi SP5IWI za wypożyczenie wojskowego, teleskopowego masztu antenowego 10m
  • Marcinowi SP5ES za wypożyczenie car-box’a, bez którego nie bylibyśmy w stanie przewieźć całego sprzętu

Post scriptum

Od 2008 roku, choć to przecież nie tak dawno, oblicze contestingu zmieniło się za sprawą pojawienia się technologii RBN i CW Skimmer. Aktualne jednak zostaje to, co dotyczy pracy zespołowej – dobry zespół to znaczna część udanej wyprawy.

Podczas Targów HAM Radio we Friedrichshafen w 2009 tradycyjnie odbył się BCC (Bavarian Contest Club) Buffet – czyli uroczysta kolacja organizowana przez BCC. Członkowie BCC co roku wybierają najlepsze contestowe wyprawy organizowane przez swoich członków. Jak się okazało, nasza aktywność LX8M została uznana za najlepszą „lekką” wyprawę BCC roku 2008. To duże wyróżnienie i znak, że udało nam się zrobić coś dobrego.

Kolejną niezwykle pozytywną rzeczą wynikającą z naszej polsko-niemieckiej wyprawy są trwające do dzisiaj serdeczne kontakty. Co prawda nie mamy zbyt wielu okazji, aby spotykać naszych przyjaciół z Luksemburga czy Niemiec, ale jeśli ktoś z nas spotyka na paśmie Dana DL5SE czy Joela LX1ER zawsze ma to bardzo serdeczny charakter.